Od czasu "Wywiadu z wampirem" (1994) filmy o krwiopijcach zdążyły osiągnąć żenująco niski poziom, a gdy dodamy do tego jeszcze wilkołaki i zombie, to otrzymamy pokaźnych rozmiarów kolekcję
Od czasu "Wywiadu z wampirem" (1994) filmy o krwiopijcach zdążyły osiągnąć żenująco niski poziom, a gdy dodamy do tego jeszcze wilkołaki i zombie, to otrzymamy pokaźnych rozmiarów kolekcję kiczowatych produkcji, wywołujących niestrawność u przeciętnego kinomana. Co gorsza, wielu zainteresowanych tematem zraziło się i nie słyszało nawet o nowszych filmach, wartych uwagi, jak chociażby "Underworld" (2003), którego twórcom udało się w interesującej historii obsadzić dobrych aktorów i otrzymać satysfakcjonujący widzów efekt. Pokazuje to, że do wampiryzmu trzeba mieć odpowiednie podejście, a wtedy na udział w filmie skuszą się gwiazdy, a producenci zarobią odpowiednio dużo.
W świecie krwiopijców doskonale odnalazła się Kate Beckinsale (Selene w "Underworldzie") oraz niezapomniana trójka: Pitt-Cruise-Banderas (Louis-Lestat-Armand w "Wywiadzie z wampirem"), a teraz również Ethan Hawke (Edward Dalton w "Daybreakers"), który jako wampir prezentuje się zdecydowanie lepiej niż jako człowiek. Jeśli mamy do czynienia z dobrym scenariuszem, to rola krwiopijcy stanowi nie lada gratkę dla aktora oraz interesujący dodatek do filmografii. Poza Ethanem Hawkiem producenci "Daybreakers" pozwolili sobie na zatrudnienie Sama Neilla i Willema Dafoe, a więc aktorów, którzy powinni samymi nazwiskami zapewnić sukces.
Jednak nie aktorstwo zadecydowało tutaj o powodzeniu produkcji. Michael i Peter Spierigowie wymyślili historię, która może nie jest rewolucyjna, ale na pewno robi wrażenie na znudzonych standardowymi fabułami widzach. W "Daybreakers" nie ma odwiecznej walki ludzi z wampirami, jest za to świat, w którym wampiry zajęły miejsce ludzi i którym grozi śmierć głodowa z powodu kurczących się zasobów krwi.
Interesującym elementem fabuły jest ukazanie losów epizodycznych postaci, które "nie doceniały" daru nieśmiertelności oraz zaakcentowanie stosunku społeczeństwa do obywateli czwartej kategorii. Podczas seansu warto również zwrócić uwagę na dźwięk, który stanowi doskonały dodatek do wydarzeń rozgrywających się na ekranie.
"Daybreakers" nie jest produkcją przełomową ani niezwykle ambitną. Siła tego filmu zdecydowanie tkwi w fabule, którą producenci okrasili kilkoma znanymi nazwiskami, garścią efektów specjalnych, świetnym dźwiękiem i odpowiednią muzyką, dając widzom doskonałe kino rozrywkowe, a przy okazji - wampiryzm na przyzwoitym poziomie. Ja skusiłam się już dwa razy.