Któryś z krytyków celnie go podsumował. Absurdalne meandry scenariusza tylko po to żeby zahaczyć o modne tematy a na końcu prawie nic. Tak to jest, że jak się chce zrobić film o wszystkim, to wychodzi o niczym. Może powodem jest brak krytycyzmu wobec siebie, ale również najwyraźniej brak dyskusji ze strony otoczenia twórcy. Podobał mi się główny aktor - skrzyżowanie Andrzeja Gołoty z Joaquinem Phoenixem