tylko trzeba wejść w nastrój, bo to czasami wisielczy humor pod Becketta. A Olbrychski zapowiada się z początku na bladego, chudego i niepewnego, ale tak naprawdę nakręca całą fabułę.
Każdy ratuje się jak może. Oportunistyczny Borowski coś tam napisał i niektóre opowiadania da się przeczytać, czego nie mogę powiedzieć o przereklamowanym Beckeccie. Borowski elementami groteski zastępował rzetelność opisu tamtej rzeczywistości. Wajda przystał na tę poetykę i - moim zdaniem - poległ. Nie chodzi mi już nawet o dziwne użycie muzyki Vivaldiego pod obraz o wyzwoleniu obozu (też dziwny) czy bardzo dobrze odżywione postacie, brak rannych itd. Umniejszona groza wywołuje u mnie zgrozę. Rzecz równie niewiarygodna jak np. "Chłopiec w pasiastej piżamie".