Bez efekciarstwa, spokojnie o tym, co nazywamy watoliną, która wypełnia przestrzeń między wielkimi wydarzeniami w życiu, albo po prostu stanowi jego sedno. To ludzkie dramaty, które rozgrywają się w skromnych domach, w zakładach pracy, w dziecięcych głowach. To portret ludzi, których omijają problemy pierwszego świata, pokazany bardzo ciepło, z uwagą i wielkim wzruszeniem. To piękna i siermiężna prawda na temat życia, dla mnie bardzo na plusie. Świetny Duris!