wykładów po hiszpańsku, niech sobie jedzie do Madrytu. To chamskie, ale i z życia wzięte. Nie po to się jedzie na studia do Hiszpanii, żeby jakichś autochton wykładał w swoim lokalnym narzeczu zamiast po hiszpańsku.
Pajaca? Miał przecież rację. Nikt Xaviera nie zmuszał, aby jechał na Erasmusa do Barcelony, a jeśli chciał tam jechać, to przecież nie jest problemem dowiedzieć się, że w Katalonii językiem wykładowym (nie tylko na uczelniach wyższych, ale także w odpowiednikach podstawówek czy liceów) jest język kataloński. W pozostałej części Hiszpanii (no może poza Baskonią, Galicją, regionem autonomicznym Walencji i Balearami, ale tam nie wiem jak to wygląda) językiem wykładowym jest hiszpański i tam mógł się wybrać.
katalonia ma swoją autonomię i jest bardzo związana ze swoją tradycją. a katalończycy uważają się za odrębny naród niż hiszpanie, więc nic w tym dziwnego, że w katalonii językiem wykładowym jest kataloński. i wcale ten wykładowca nie jest takim autochtonem jak my polacy. wiem coś o tym bo byłem w hiszpanii i mam o nich bardzo dobre zdanie. bardzo miły naród. w przeciwieństwie do nas polaków są dużo bardziej tolerancyjni. pozdrawiam
Jak najbardziej się z Wami zgadzam - powinien wcześniej się dowiedzieć, warto znać język miejscowy itd. Jest jednak drobny problem :). Uczelnie, które podpisują umowy erasmusowe z innymi uczelniami powinny dla erasmusowców prowadzić zajęcia w języku angielskim (chyba, że podają wcześniej, że tu obowiązuje język niemiecki, francuski, hiszpański itd. Jednak w żadnej ofercie nie widziałam języka katalońskiego ;). I to chyba o to chodziło tym studentom).