Film w mojej ocenie bardzo dobry ale intro i piosenka tytułowa na poziomie żenującym.
Nie zgadzam się, piosenka Adele świetnie oddawała klimat Bonda, ta od Sama Smitha jest zbyt smętna i spokojna do filmu z Bondem. Adele połączyła swój styl z bondowskim klimatem, ta piosenka niczym się nie różni od reszty piosenek Smitha.
No nie lepsza ale trzyma pewien poziom, w połączeniu z czołówką całkiem dobrze to wyszło. Jest sporo piosenek słabszych i sporo dobrych ale zupełnie nie w stylu Bonda.
Już abstrahując od mistrzowskiego talentu Adele, to jednak wykonanie Skyfall dla mnie było lepsze, bo ten "mroczny" soul podkreślał klimat bonda.
Piosenka koszmarek muzyczny , mogli zatrudnić Flinte allbo Dodę. Byłoby z pazurem, jajem, w ostateczności Kot tez by coś zaspiewał. Ehh...
W mojej ocenie intro dosc kiczowate, ale piosenka sama w sobie na poziomie "Skyfall":)
Słysząc ją pierwszy raz w kinie byłam na nie.
Słuchając ją w domu - "kurna naprawdę dobory kawałek i te smęty a la kastrat zaczęły się podobać :P
Miałam identyczne wrażenie, od czasu od czasu puszczam ten utwór, ale wciąż nie pasuje mi on do klimatów 007. Za grosz...
Zgadzam się. Moim zdaniem najgorsza piosenka do Bonda, no może poza Madonną. W ogóle nie broni się jako samodzielny utwór. Co do czołówki - te macki wokół kobiecych ciał były ohydne, kojarzyło mi się to z Obcym.
Nie ma co się oszukiwać. "Writings On The Wall" to kiepska piosenka zarówno w kwestii czysto warsztatowej, jak i kompozycji filmowej, do cyklu, który jeśli nie wyróżnia się dobrym scenariuszem odcinka, czy dobrym odtwórcą Bonda, to przynajmniej ratuje go wtedy piosenka przewodnia. Tutaj są to głównie smęty, nijak kojarzone z całym cyklem.
Złotego Globa dostała tylko dlatego, że lobby homoseksualne lubi sypiać z członkami hollywoodzkiej prasy zagranicznej przyznającej nagrody. Innego wytłumaczenia nie widzę.